Jakiś czas temu będąc w Gdyńskim Centrum Filmowym miałem przyjemność spotkać Jana Englerta, jednego z najbardziej znanych i rozpoznawalnych polskich aktorów. Miłośnicy kina pamiętają go z wielu znakomitych ról, choćby Zefira w Kanale Andrzeja Wajdy, Zygmunta w Kolumbach, czy Ferdynanda Lipskiego w Kilerze.
Znakomity aktor zgodził się powiedzieć parę słów o polskim kinie, aktorach i aktorstwie. Na pytanie, czym jest dla niego aktorstwo, powiedział:
W maju Jan Englert skończył 80 lat. Dwa lata temu poinformował, że ma tętniaka aorty, którego lekarze nie zdecydowali się operować. Tłumaczono to wiekiem aktora i ryzykiem, że operacja może doprowadzić do śmierci. On jednak z godnym podziwu optymizmem patrzył na tę sytuację: Gdzie jest moje miejsce? Nigdzie. Umieram. Dlatego nie mam z tym najmniejszego problemu. Znaczy mam, bo się martwię o tych, których w tej chwili uczę. Martwię się z pozycji człowieka, który przeżył inny świat i inne życie. Uważam, że moje pokolenie jest najszczęśliwsze w historii tego kraju. Przeżyliśmy wszystko.