Przechodząc przez starówki większości miast możemy się natknąć na antykwariaty – w wielu przypadkach są to niepozorne sklepiki bez krzykliwych witryn. Chcielibyśmy te miejsca dla was odczarować, dlatego ruszamy z naszym cyklem Skarby z zakurzonej półki.
Dzisiaj zachęcamy was do zapoznania się z twórczością Williama Faulknera, noblisty, nierzadko określanego jako jeden z ważniejszych autorów Ameryki.
Powieść Światłość w sierpniu to pozornie banalna historia – ot, pewna dziewczyna poszukując ojca swojego dziecka dociera do miasta Jefferson w fikcyjnym hrabstwie Yoknapatawpha. Traf chce, że akurat w tym czasie w miejscowości doszło do pewnego morderstwa. Kryminał? Nie, powieść głęboko psychologiczna.
Każdy z bohaterów książki dźwiga własny bagaż doświadczeń, a wydarzenia, które poznajemy w trakcie czytania, mają bardzo duży wpływ na ich postępowanie, odciskając się także na ich emocjach i uczuciach. Faulkner jest znany jako jeden z prekursorów wykorzystujących w twórczości strumień świadomości, co oznacza, że w powieści przeważają długie, wydawałoby się – pogmatwane zdania. Dla współczesnego czytelnika czasami może okazać się to niewygodne, ale niewygoda ta jest pozorna, bowiem gdy tylko wniknie się w przedstawianą przez niego historię, ta porywa człowieka i puszcza dopiero na ostatniej stronie.
Christmas, mężczyzna poszukiwany (i złapany) za dokonaną zbrodnię jest człowiekiem, wbrew swojej cynicznej postawie i stylowi życia, głęboko nieszczęśliwym. O jego losach dowiadujemy się „z drugiej ręki”: o dzieciństwie w przytułku i adopcji przez człowieka, którego dzisiaj określiliśmy fanatykiem religijnym. Poznając jego historię, zadajemy sobie pytanie o to, na ile, to kim się stał, było zależne od niego samego, a na ile wpłynęło na to jego dzieciństwo i stosunek społeczeństwa do sieroty, w którym być może w części płynęła krew Murzyna. Tak, Murzyna, ponieważ jesteśmy na głębokim Południu Stanów, w latach dwudziestych albo trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy rasizm miał się bardzo dobrze, a o poprawności i napisach ostrzegających widzów o scenach przemocy na Netfliksie nikt jeszcze nie słyszał.
Mniej więcej w połowie powieści główny bohater zadaje pytanie o to, kiedy ludzie, w których żyłach płynie inna krew, przestaną się nienawidzić. I to pytanie jest jednym z ważniejszych, zwłaszcza gdy odniesie się do naszego świata. Bo czy tak naprawdę pokonaliśmy problem rasizmu? Pozbyliśmy się wojen? Respektujemy prawa wszystkich ludzi?
Czy dzisiaj patrząc na kobietę w zaawansowanej ciąży, o której sąsiedzi doskonale wiedzą, że jest samotna, nie plotkujemy? Nie wchodzimy naszymi rozmowami w jej życie? Czy naprawdę tak bardzo różnimy się od bohaterów powieści? Czy nasze myśli i uczucia są aż tak inne?
A co myślimy o mężczyźnie, który poznając taką kobietę z miejsca się w niej zakochuje, i to mimo tego, że jego uczucia są w pełni nieodwzajemnione? Jako ludzie mamy przecież gotowe recepty na wszystko, prawda?
Bohaterów tej historii jest znacznie więcej – część z nich bierze udział w rozgrywanych wydarzeniach a inni są jedynie ich świadkami. W każdym przypadku jednak Faulkner ich przedstawia, charakteryzując ich emocje i myśli lub też opisując w inny sposób – taki, który najbardziej czytelnikowi może kojarzyć się z plotką. To celowy zabieg, który także jest jednym z charakterystycznych dla prozy Falknera. Napisanych przez niego książek w tym między innymi Światłości w sierpniu, nie można określić mianem przyjemnych – to proza zmuszająca do przemyśleń i zadawania wielu (czasami niewygodnych dla nas samych) pytań. Dzięki nim można jednak inaczej spojrzeć na świat i przekonać się, że wiele z problemów i uczuć, z którymi borykali się ludzie na początku ubiegłego stulecia, dotyczy również nas współczesnych.
Jeżeli chcecie wybrać się w tę nie do końca wygodną podróż sięgnijcie po Światłość w sierpniu.
Tytuł: Światłość w sierpniu
Tytuł oryginału: Light in August
Autor: William Faulkner
Tłumaczenie: Maciej Słomczyński
Wydawnictwo: Czytelnik
Seria: Nike
Liczba stron: 660
Tekst: Paulina Adamczewska