Adama Ziemianina spotkałem kilka lat temu przed koncertem w Dublinie, gdzie gościnnie towarzyszył zespołowi U studni podczas występów na Szmaragdowej Wyspie. Było to nasze drugie spotkanie po prawie dwudziestu latach. W ogóle się nie zmienił. Ten sam dobrotliwy uśmiech, poczucie humoru, czar.
Owocem tego spotkania była rozmowa, która w szufladzie doczekała lepszych czasów, a w której opowiadał o swojej twórczości, o przyjaźni z Wojciechem Bellonem i Wolną Grupą Bukowina. Mówił też o współpracy z zespołem Stare Dobre Małżeństwo…
Rozmowa z Adamem Ziemianinem
Grzegorz Adamczewski – Adam Ziemianin, poeta, autor tekstów Starego, Dobrego Małżeństwa. Jak się Pan, jako poeta zetknął z takim zespołem?
Adam Ziemianin – Trochę przypadek zrządził, Krzysztof Myszkowski trafił na mój tomik, który ukazał się w roku osiemdziesiątym bodajże, nazywał się :”Nasz słony rachunek” My w ogóle nie znaliśmy się, przypadek zrządził, że on akurat gdzieś tam sobie to kupił i do jednego z wierszy, właśnie tego tytułowego, który nazywał się właśnie „Nasz słony rachunek” napisał muzykę. Później przyjechali z tym, zespół Stare Dobre Małżeństwo, na festiwal piosenki studenckiej w Krakowie. Dotarli do mnie i zaprosili mnie na ten koncert i tak miałem okazje wysłuchać pierwszy raz tego utworu. I później zasiedzieliśmy się, długa wieczorna rozmowa, bardzo sympatyczna i od tego czasu wielka przyjaźń, która trwa do dzisiaj. I myślę, że ten wieczór pierwszy już był bardzo wskazujący na to, że to się będzie układać bardzo dobrze. Jakoś tak rozumiemy się i wydaje mi się, że zarówno Krzysztof jak i Roman Ziobro właśnie bardzo trafnie dobierają muzykę do tych wierszy i przez to ładnie układa ta współpraca.
G. A. – Jak się zostaje poetą?
A. Z. – Na to nie ma reguły w zasadzie. Myślę, że gdzieś tam trzeba mieć trochę wrażliwości więcej. Ja myślę, że sam fakt, że wywodzę się nie z Krakowa, choć mieszkam teraz w Krakowie, tylko z Muszyny, małego miasteczka, tam w okolicach Popradu i Krynicy Nowosądeckiej. Tam miałem okazje obcowania z przyrodą, tam Kochanowski pisał o Muszynie; „O starostwo na Muszynie, ty się dobrze znasz na winie” i stąd, tak, myślę, ze te początki poezji tam się rodziły. Później oczywiście studia polonistyczne, które z jednej strony pomagają z drugiej raczej szkodzą poecie. Także to mniej więcej w ten sposób. No i jakaś taka siła i upór, który, myślę jest tutaj bardzo istotny. I dużo cierpliwości, pokory i pracy.
G. A. – Wrócę jeszcze do początków znajomości ze Starym Dobrym Małżeństwem. Krzysztof powiedział, że wcześniej współpracował Pan z Wolną Grupą Bukowiną. Trudno może porównywać z kim pracowało się lepiej, z kim gorzej a jednak skuszę się o to. Jakby Pan ocenił współpracę z tamtym a jak z tym zespołem?
A. Z. – Ja bym tutaj może nie wartościował tej współpracy, bo tamta była inna, zdecydowanie, zwłaszcza, że byłem rówieśnikiem, prawie rówieśnikiem Wojtka Bellona i członków zespołu Wolna Grupa Bukowina i oni poprosili mnie też gdzieś tam na jakimś spotkaniu autorskim. Wojtek odszedł i potem wprowadził moje wiersze do repertuaru Wolna Grupa Bukowina. Tak powstał program „Wyjście z zimy”, etc., to była przygoda młodzieńcza, bardzo istotna i właściwie można powiedzieć emocjonalnie, taka bardziej pokoleniowa. Po śmierci Wojtka przyszło cos takiego, co mnie bardzo wybiło z uderzenia i bardzo dobrze, że pojawili się młodzi przyjaciele, którzy właściwie jakby kontynuują te myśl, ten rodzaj sztuki, który zapoczątkowała Wolna Grupa Bukowina. Oczywiście są tutaj oni sami w sobie odkrywcami nowych piosenek, ale jest jakby z tej rodziny, z tej rodziny się to wszystko wywodzi. Stąd bardzo sobie cenie te współpracę i podobnie jak tutaj ze Starym Dobrym Małżeństwem od czasu do czasu występuję na estradzie tak i z Wojtkiem Bellonem i z Wolna Grupa Bukowiną występowałem właśnie, to był też precedens, po klubach studenckich się jeździło wówczas i w czasie programu, między balladami śpiewanymi ja czytałem wiersze i teraz to jakby przeniosłem. Mimo, że jesteśmy ze Starym Dobrym Małżeństwem trochę inne pokolenie, to jednak bardzo dobrze się rozumiemy i myślę, że tutaj wiek nie ma znaczenia, liczy się podobne myślenie, podobne sprawy.
G. A. – Na zakończenie rozmowy chciałbym prosić pana o krótki fragment pańskiej twórczości…
A. Z. – W zasadzie nie bardzo wiele wierszy znam na pamięć, ale spróbuje taki jeden, który mi się przypomina, a może fragmencik;
Zobacz, Anno śnieg mamy przed oknem grudniowy,
Aniołowie przeszli w skupieniu, lecz nie po nich ślady,
To organista opłatki nosi w butach filcowych,
Właśnie spadł nam z nieba w niebieskim waciaku,
Życzy nam szczęścia, kieliszek wódki wychyla na zdrowie,
Lecz kiedyś przyjdzie smutniejszy niż zwykle,
A wtedy ci powiem;
Zobacz, Anno, śnieg mamy we włosach,
Który nie topnieje
G. A. – Dziękuję uprzejmie.
A. Z. – Dziękuję bardzo